Moja druga naturalna pierś | Klinika Kolasiński
Tel. +48 61 81 87 550 Tel. kom. +48 783 004 005

Prestiżowa nagroda dla dr n. med. Jerzego Kolasińskiego

Moja druga naturalna pierś

W końcu listopada ubiegłego roku, w wieku 44 lat zrobiłam kolejne kontrolne badanie mammograficzne. Wykazało ono zmianę w lewej piersi. Onkolodzy zalecili usunięcie guza. Badanie histopatologiczne wycinka pobranego podczas zabiegu ujawniło obecność komórek rakowych. Dalsze leczenie wymagało więc amputacji całej piersi i usunięcia pierwszego piętra węzłów chłonnych.

Byłam zaskoczona – nie spodziewałam się raka. W czasie pobytu w szpitalu na onkologii spotkałam się z wieloma kobietami po amputacji piersi. Poznałam panią, dla której fakt amputacji piersi był tak krępujący, że za wszelką cenę chciała zachować anonimowość. Nie ona jedna. Wiele kobiet było podłamanych, ale większość starała się stawić czoła trudnej sytuacji – liczyło się życie. Mnie też poraziła wizja życia bez piersi. Założyłam jednak, że pokonam chorobę, że mój organizm i psychika jej się przeciwstawią bez względu na to, jak daleko się rozwinęła. Pozostawał problem estetyczny.

Z chirurgią plastyczną zetknęłam się dużo wcześniej. Przed laty leczyłam swoje dziecko w szpitalu w Polanicy Zdroju. „Zawsze jest jeszcze Polanica”, pocieszałam się w trudnych chwilach. Pomogli mi lekarze onkolodzy. Polanica okazała się niepotrzebna, bowiem specjalista w tej dziedzinie znalazł się w rodzimym mieście.

W dwa tygodnie po pierwszym zabiegu byłam ponownie operowana. Obok onkologów w operacji brał udział chirurg, któremu powierzyłam swój problem korekcji piersi. Sprowadził dla mnie z Holandii najlepszą dostępną na rynku protezę piersi – zresztą tylko takie oferuje swoim pacjentkom. Po operacji obudziłam się więc z piersią. Była dość płaska, ale wiedziałam, że stopniowo zostanie uzupełniona specjalnym płynem, aż osiągnie pożądaną wielkość. Tak też się stało. Po paru miesiącach w prywatnej klinice mojego chirurga przeszłam kolejną operację, tym razem wyłącznie w celach estetycznych. Zrekonstruowano mi sutek na sprotezowanej piersi oraz podniesiono zdrową pierś i dostosowano do rozmiarów drugiej. Mój wygląd zmienił się radykalnie. Zyskał dekolt i cała sylwetka – nawet w stosunku do wyglądu sprzed pierwszej operacji. W końcu urodziłam i wykarmiłam wcześniej troje dzieci.

Pacjentka lat 45 po amputacji lewej piersi z powodu raka i ta sama pacjentka 1 rok po rekonstrukcji piersi i brodawki piersiowej

Pacjentka lat 45 po amputacji lewej piersi z powodu raka i ta sama pacjentka 1 rok po rekonstrukcji piersi i brodawki piersiowej

Można by powiedzieć, że bilans moich przejść jest dodatni. To prawda, ale nie z powodu wyglądu. Taka lekcja pokory pozwala poznać własne siły i każe zatrzymać się przy najważniejszych w życiu wartościach. Skorzystanie z możliwości, jakie daje chirurgia plastyczna, sprawiło, że ani przez chwilę nie poczułam się amazonką. Swoją chorobę – a przecież to rak – potraktowałam jak stan przejściowy, jak zapalenie płuc, które jest groźne i uciążliwe, ale w końcu przechodzi. W pięć tygodni po amputacji wróciłam do pracy i pracowałam ciężej niż przedtem – trzeba było nadrobić zaległości. Z protezą się oswoiłam, stała się częścią mnie, moją drugą naturalną piersią.

Anna

Dowiedz się więcej na temat: Protezy piersiowe