Odcinek 9: Bigbitowe wystąpienie | Klinika Kolasiński
Tel. +48 61 81 87 550 Tel. kom. +48 783 004 005

Prestiżowa nagroda dla dr n. med. Jerzego Kolasińskiego

Odcinek 9: Bigbitowe wystąpienie

Po otwarciu kliniki należało jeszcze zagospodarować teren. Nic tak nie wiąże ludzi z miejscem jak własnoręcznie posadzone drzewa. Podjąłem więc akcje wspólnego sadzenia drzew przez wszystkich pracowników.

Akcja sprawdziła się w stu procentach, bowiem większość osób, które wtedy umieszczały w piaszczystej ziemi wątłe drzewka i krzewy do dziś pracuje w tym samym miejscu. A dorodne dziś okazy brzóz, daglezji, klonów, kasztanów i ukochanych dębów czynią obszar dookoła kliniki bliski sercu wszystkich, którzy ponad 30 lat temu tworzyli go od zera.

Działalność kliniki nabierała tempa, liczba pacjentów chcących skorzystać z dobrodziejstw przeszczepu włosów stale wzrastała. Każdego dnia powiększał się gromadzony materiał, a tym samym także moje doświadczenie w zabiegach przeszczepu włosów.

Ta nowatorska jak na owe czasy działalność wzbudzała coraz większe zainteresowanie prasy. W latach 80-tych i 90-tych media „stały w progu” i usilnie dopraszały się ciekawego tematu do publikacji. Można było stawiać im swoje warunki. Sytuacja diametralnie odmienna od tej jaką mamy dzisiaj.

Ja przyjąłem jednak postanowienie, że najpierw podzielę się informacją na temat przeszczepu włosów ze środowiskiem medycznym, a dopiero potem zacznę udzielać wywiadów prasowych.

Szczęśliwym zbiegiem okoliczności 26 czerwca 1986 roku powstało Polskie Towarzystwo Chirurgii Plastycznej i Rekonstrukcyjnej pod przewodnictwem prof. Michała Kraussa. W ramach Towarzystwa powstała także sekcja Chirurgii Rekonstrukcyjnej Głowy i Szyi.

To właśnie na pierwszym Sympozjum tej sekcji w czerwcu 1988 we Wrocławiu wygłosiłem swój pierwszy referat zatytułowany: „Leczenie łysienia męskiego techniką autogennego przeszczepu włosów”.

Wyniki, poparte ponad 600 przypadkami wzbudziły duże zainteresowanie. Pamiętam, że sala była wypełniona po brzegi. Idąc za ciosem wystąpiłem kolejno w Mediolanie (czerwiec 1988) podczas XXVI World Congress of the International College of Surgeons, ponownie we Wrocławiu (wrzesień 1989) podczas 23 Kongresu Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego, w Krakowie (wrzesień 1989) podczas 54 Kongresu Towarzystwa Chirurgów Polskich, we Wrocławiu (wrzesień 1991) podczas 55 Kongresu Towarzystwa Chirurgów Polskich.

Moje przywiązanie do Towarzystwa Chirurgów Polskich było ogromne mimo pewnego zawodu jaki mnie spotkał nieco wcześniej.

Otóż jeszcze przed obroną pracy doktorskiej w 1985 roku opublikowałem samodzielnie w Przeglądzie Chirurgicznym pracę poświęconą diagnostycznemu płukaniu otrzewnej. Miałem wówczas 29 lat i zgodnie z regulaminem kandydowałem do nagrody przyznawanej przez Towarzystwo Chirurgów Polskich dla młodych chirurgów, którzy samodzielnie opublikowali pracę.

Niestety podczas zjazdu w Gdańsku nagrody nie otrzymałem bowiem byłem jedynym kandydatem, który spełniał ustalone kryteria.

Kończąc wątek prezentacji warto wspomnieć o moim wystąpieniu podczas bodaj drugiego Zjazdu Polskiego Towarzystwa Chirurgii Plastycznej i Rekonstrukcyjnej.

Sesję przewodził z żelazną dyscypliną, prof. Michał Krauss. Ja oczywiście mówiłem o przeszczepach włosów i dla zilustrowania wyników zaprosiłem kilku pacjentów by podczas obrad mogli pokazać swoje nowe fryzury.

Niestety czas mojego wystąpienia kończył się i profesor chciał mi odebrać mikrofon. Spotkało się to z protestem uczestników. Wobec tego profesor zwrócił się do nich z zapytaniem, czy młody prelegent ma kontynuować wystąpienie. Głośne „Taaaak” pozwoliło przedłużyć mój czas i zaprezentować wyniki mojej pracy.

Wychodząc z obrad zostałem dogoniony przez dwóch znamienitych, a wówczas młodych polskich chirurgów plastyków: dr Edwarda Towpika (dziś profesor) i dr Potockiego, którzy ściskając mi rękę powiedzieli: „kolego, gratulujemy panu bigbitowego wystąpienia”.

Ich słowa nie tylko dodały mi otuchy ale także złączyły mnie silną nicią sympatii z Polskim Towarzystwem Chirurgii Plastycznej i Rekonstrukcyjnej (dziś także Estetycznej), która trwa do dnia dzisiejszego.

Dla wyjaśnienia młodemu pokoleniu czytelników: Bigbit, big-beat[1], (ang. „mocne uderzenie”) – funkcjonujące w Polsce i sąsiednich krajach określenie rock and rolla i pokrewnych gatunków muzycznych[2]. Nazwę big-beat, zastępującą nieakceptowaną przez antyzachodnie władze nazwę rock and roll, po raz pierwszy zastosowano w Polsce.

Na zdjęciach: Sadzący drzewka: Małżonka Elżbieta, Eugeniusz vel Guciu Zimny, Hania Rodykow, Beata Rogalka no i ja :)