Szpital im. Franciszka Raszei w Poznaniu był moim „pierwszym chirurgicznym domem”. Tam pod okiem mojego mistrza, prof. dr hab.med. Jana Fibaka zdobywałem kolejne chirurgiczne szlify.
Pierwszą operację wyrostka robaczkowego wykonałem jeszcze podczas stażu w 1980 roku. Cóż to były za emocje. Jeszcze więcej dostarczały ostre dyżury.
W owych czasach każdego dnia tylko jeden szpital w Poznaniu pełnił ostry dyżur dla miasta i województwa.
Nasz oddział zaopatrywał pacjentów od 3 roku życia wzwyż i to w zakresie tzw. chirurgii miękkiej i twardej. Pięciu chirurgów przez 24 godziny na dobę ratowało życie pacjentów.
Ja w czasie stażu byłem tym szóstym, który spał na przyniesionym, własnym łóżku polowym.
Po zakończonym stażu stałem się pełnoprawnym członkiem zespołu i przyjąłem panujący wówczas system pracy polegający na tym, że oprócz dyżurów całodobowych pracowałem codziennie w oddziale od 7:00 do 15:00.
Ponadto, by uzupełnić głodową pensję lekarza, pracowałem w pogotowiu ratunkowym. Początkowo w zespołach wyjazdowych, a później w ambulatoriach chirurgicznych. Dawało to w skali miesiąca blisko 20 dyżurów.
W takich okolicznościach, po zdaniu egzaminu specjalizacyjnego z chirurgii pierwszego stopnia, zrodził się pomysł otwarcia prywatnej praktyki lekarskiej.
W roku 1983 nie funkcjonował w Poznaniu żaden prywatny gabinet chirurgiczny.
Przejęta tym faktem moja mama, dr Maria Kolasińska, podsunęła mi pomysł, by wyruszyć do Stanów Zjednoczonych celem zdobycia wiedzy w zakresie przeszczepu włosów. Brzmiało to dość egzotycznie, bowiem nikt w Polsce takich zabiegów nie wykonywał, a nadto wiedza na ten temat była powszechnie znikoma.
Nawiązałem listowny kontakt ze znajomą rodziny ze Stanów, dr Alicją Ciobanu wykonującą zabiegi przeszczepu włosów w Cleveland Hair Clinic i o dziwo uzyskałem deklarację przekazania mi wiedzy w tym zakresie.
Informując profesora Fibaka o zamiarze wyjazdu do USA zataiłem główny cel tej eskapady. Chirurgowi wykonującemu operacje tarczycy, żołądka, jelit, klatki piersiowej i złamań nie „wypadało” nawet myśleć o czymś takim jak przeszczepy włosów.
Nieświadom mych zamiarów, profesor zaaprobował mój wyjazd za ocean okraszając go zaleceniem: „…kolego, jeśli będzie Pan w Nowym Yorku niech pan ogląda mosty, kolego tylko mosty, są one naprawdę piękne…”.
Na zdjęciu: Zespół Oddziału Chirurgicznego szpitala im. Franciszka Raszei w Poznaniu. Centralnie prof. dr hab. med. Jan Fibak, za nim z prawej dr med. Jerzy Kolasiński.