Życie zaczyna się po czterdziestce | Klinika Kolasiński
Tel. +48 61 81 87 550 Tel. kom. +48 783 004 005

Prestiżowa nagroda dla dr n. med. Jerzego Kolasińskiego

Życie zaczyna się po czterdziestce

Często słyszałam z ust moich rodziców i ich znajomych, że życie zaczyna się dopiero po czterdziestce. Zastanawiałam się zawsze nad sensem tego zdania.

Byłam wtedy nastolatkę i osoby po ukończeniu tego wieku wydawały mi się już bardzo stare. Jak to możliwe? – myślałam. Co oni mówią? Przecież dawno już przeżyli to, co piękne. Jednak mocno się myliłam. Teraz mam 42 lata i moje życie dopiero się zaczyna.

Do tej pory nigdy nie zwracałam większej uwagi na swój wygląd i stan cery. Od najmłodszych lat miałam kontakt z papierosami. Rodzice palili nałogowo, często zapraszali do siebie przyjaciół i znajomych na prywatki. Gdy jako nastolatka zaczęłam popalać w domu, nawet nikt się nie zdziwił.

Mama nigdy nie przywiązywała wagi do stosowania dobrych kosmetyków i prowadzenia zdrowego trybu życia. Nie miałam więc wzorców, by postępować inaczej. Nigdy też nie stosowałam ogólnie modnych diet odchudzających czy odtruwających. W wieku trzydziestu lat wodziłam córeczkę. W czasie ciąży dość znacznie przytyłam. Nie przejmowałam się swoim wyglądem i nawet specjalnie nie zależało mi na utracie wagi, choć pozostało mi po ciąży 15 kg więcej. Mój mąż również nie należał do najszczuplejszych. W domu bowiem nikt nie stosował diety, a żyliśmy sobie dostatnio.

Jednak wiele zmieniło się w moim życiu od tego czasu. Sytuacja domowa uległa diametralnej przemianie. Dwa lata temu straciłam pracę. Z wykształcenia jestem pedagogiem, a kto w dzisiejszych czasach potrzebuje pedagoga. Nowej pracy szukałam długo, lecz bezskutecznie. Mimo 40 lat, dość dobrej prezencji, świetnych kwalifikacji i znajomości dwóch języków obcych nie miotam żadnych szans. Podczas jednej z rozmów kwalifikacyjnych potencjalna pracodawczyni zasugerowała mi delikatną zmianę „imagu”. Przyznam, że byłam mocno zaskoczona. Nie za bardzo wiedziałam, co mam o tej propozycji myśleć. Czy wyglądam staro? A może jestem za gruba? Tego popołudnia wróciłam do domu mocno zdenerwowana, nalałam sobie szklaneczkę whisky i zapaliłam papierosa. Jednak po kilku długich chwilach złość minęła i zaczęłam zastanawiać się, co tak naprawdę mogłabym zmienić w swoim wyglądzie. Spojrzałam na siebie w lustrze bardzo krytycznie i sporządziłam listę postanowień. Po pierwsze, musiałam rzucić palenie i zmienić dietę. To przyszło dość łatwo, ponieważ mój mąż już od kilku lat nie pali, uprawia intensywnie biegi i ćwiczenia na siłowni. Po drugie, pomyślałam, by zacząć odwiedzać dobrą kosmetyczkę.

Postanowienia wdrożyłam w życie jeszcze tego samego dnia. Zmiany rozpoczęłam od szczerej rozmowy z mężem. Doskonałe mnie rozumiał i obiecał wspierać mnie we wszystkich poczynaniach. Ten nieszczęsny popołudniowy papieros był moim ostatnim papierosem w życiu. Wieczorem poszłam też razem z mężem na siłownię.

Po pól roku ciężkiej pracy i wyrzeczeń wyglądałam już zdecydowanie lepiej. Moje ciało nabrało innych kształtów, a kondycja fizyczna uległa zdecydowanej poprawie. Niestety, moja radość nie była pełna. Niewielkie pozostałości tkanki tłuszczowej były dość widoczne w okolicach bioder, ud i kolan. Żadne ćwiczenia nie pomogły mi ich zlikwidować. Na twarzy zauważyć można było efekty palenia papierosów i wcześniejszych złych nawyków. Szara cera, zrogowaciały naskórek, przebarwienia i znaczne worki pod oczami oraz nieco opadające powieki górne nie dawały mi spokoju. Postanowiłam skorzystać z pomocy kosmetyczki. Umówiłam się na zabiegi – maseczki, masaże itd. Po kilku seansach, które nie dały zauważalnej poprawy, kosmetyczka poradziła udać się do chirurga zajmującego się zabiegami z zakresu chirurgii estetycznej. Nadzieja na lepszy wizerunek powróciła natychmiast.

Udałam się do znanego, poleconego przez nią chirurga. Podczas pierwszej konsultacji zadawalam bardzo wiele pytań, ponieważ wszystko chciałam wiedzieć od razu. Dowiedziałam się, że mankamenty dala i drobne nierówności można usunąć, wykonując zabieg odsysania tkanki tłuszczowej. W zakresie twarzy doktor zasugerował mi wykonanie zabiegu korekcji powiek górnych i dolnych oraz peelingu chemicznego. Wiedziałam, że mąż całkowicie popiera mój szalony pomysł, tak więc bez większego namysłu umówiłam się na pierwszy zabieg. Program mojej odnowy rozpoczęliśmy od korekcji drobnych niedociągnięć sylwetki. Z plikiem badań laboratoryjnych stawiłam się w umówionym dniu na zabieg, który polegał na usunięciu nadmiaru tkanki tłuszczowej z okolic bioder, ud i kolan. Bezpośrednio po zabiegu ubrano mnie w specjalny strój uciskowy, którego zadaniem było dopasowanie skóry do nowej sylwetki ciała. Efekt zabiegu był natychmiastowy. Jednak po dwóch dniach z powodu opuchlizny moje wymiary wróciły do stanu wyjściowego. Poinformowano mnie również, że na ostateczny efekt musze cierpliwie czekać 6-8 tygodni. Zasinienia i niewielka bolesność utrzymywały się przez 2 tygodnie po zabiegu. Przyznam, że trochę mnie to niepokoiło, ale wiedziałam, że oddalam się w ręce fachowca i spokojnie znosiłam wszelkie niedogodności. Po dwóch tygodniach zgłosiłam się na kontrolę. Wykorzystałam ten moment do wykonania kolejnego zabiegu z ustalonego wcześniej programu, a mianowicie korekcji powiek górnych i dolnych. Zabieg był wykonany w znieczulenie miejscowym. Z delikatnych cięć w załamkach powiek chirurg wydal nadmiar opadającej skóry. Pozostawione cieniutkie szwy zakryto drobnymi plasterkami. Wychodząc z kliniki, założyłam duże ciemne przeciwsłoneczne okulary, by nikt postronny nie zauważył śladów przebytego właśnie zabiegu. Po pięciu dniach zgłosiłam się do kliniki na kontrolę, podczas której chirurg usunął plastry i szwy. Niestety, jeszcze przez kilka kolejnych dni w okolicach oczu utrzymywały się dość znaczne siniaki. Byłam jednak zadowolona z wczesnych efektów i zupełnie mi to nie przeszkadzało. Po kilku tygodniach poddałam się jeszcze dodatkowo peelingowi chemicznemu. Był to znacznie głębszy peeling w porównaniu z tymi, które stosują kosmetyczki. Zabieg wykonano w krótkim znieczuleniu ogólnym, co wiązało się z koniecznością pozostania w klinice przez jedną dobę. Następnego dnia rano, widząc swoje odbicie w lustrze, strasznie się uśmiałam. Wyglądałam jak „smerf” z niebieską poświatą na twarzy. Przez kolejnych kilka dni skóra twarzy dość mocno łuszczyła się. Na efekty nie musiałam jednak długo czekać. Odnowiona, z nowymi kształtami dala i młodszą przynajmniej o 15 lat twarzą ruszyłam na podbój świata. Znalazłam kilka ogłoszeń w rubryce o pracę i postanowiłam wypróbować moich nowych sil. Już w pierwszym miejscu, po krótkiej rozmowie z właścicielem firmy, otrzymałam ciekawą propozycję współpracy na stanowisku „public relation” i pracę mogłam podjąć od zaraz. W obecnych czasach w pracy liczą się nie tylko umiejętności, kwalifikacje i doświadczenie, ale w znacznej mierze wygląd pracownika, który jest przecież wizytówką firmy. Jestem bardzo szczęśliwa, że dokonałam wszystkich tych zmian w moim życiu i wyglądzie. Teraz już wiem, dlaczego życie zaczyna się dopiero po czterdziestce.

Grażyna

Komentarz:

Wszak kobieta 40-letnia ma już wiele niełatwych momentów za sobą. Najczęściej dzieci są już „odchowane”, sytuacja materialna ustabilizowana, życie osobiste po pierwszych groźnych „burzach”, wciąż sporo energii życiowej, a wygląd… Tak, tu pojawia się pewien problem. Czy wygląd odpowiada aspiracjom ducha? Sporo zależy od samej kobiety. Zapewne niezdrowy tryb życia właśnie w tym momencie zacznie wyraźnie pokazywać pierwsze swoje skutki. Trucizną nie tylko dla zdrowia, ale i dla urody kobiety jest nikotyna. Mimo coraz bardziej wymyślnych rodzajów papierosów pozostają one jedną z najbardziej zgubnych używek dla wyglądu kobiety. Nie tylko oddech i zęby, ale przede wszystkim skóra twarzy i rąk będą na codzień przypominać o szkodliwości tego nałogu. Jeśli kobieta zaczęła palić jako dwudziestolatka, to po czterdziestce będzie już wyraźnie widać pogorszenie stanu skóry, dodatkowe zmarszczki na twarzy i jej zmęczony wygląd. Na niewiele zdadzą się tu najlepsze kremy i maseczki. Jedynie rzucenie palenia może jeszcze uratować twarz i przywrócić jej świeży wygląd. Bywa jednak, że zmęczone worki pod oczami nie ustępują, a często w chwilach przemęczenia powiększają się.

Oprawa oczu przed i po korekcji powiek górnych

Oprawa oczu przed i po korekcji powiek górnych

Wówczas pomocny okazuje się zabieg chirurgiczny. Korekcja powiek dolnych nie polega na wycięciu nadmiaru skóry. Tej akurat w korekcji powiek dolnych usuwa się najczęściej niezmiernie mało. Natomiast wykonuje się plastykę ciał tłuszczowych odpowiedzialnych za powstawanie „worków pod oczami”. Zależnie od wskazań, albo się je usuwa, albo przemieszcza niżej, by wypełnić bruzdy w okolicach dolnych krawędzi oczodołów. Korekcja powiek dolnych jest wykonywana w znieczuleniu miejscowym. Cięcia zlokalizowane są pod rzęsami, co powoduje, że blizny pozostałe po zabiegu są niewidoczne. W pierwszych dniach po korekcji powieki są obrzęknięte i mogą występować zasinienia. Zmusza to do chodzenia w okularach przeciwsłonecznych nawet w pochmurny dzień. Jednak już po tygodniu można stosować makijaż i powrócić do pracy. Powieki przez kolejne tygodnie mogą być lekko obrzęknięte. Nie jest to jednak widoczne, a jedynie może być odczuwane przez samą pacjentkę. Korekcja powiek górnych i dolnych pozwala na znaczną poprawę oprawy oczu. Pozwala to przywrócić młody i atrakcyjny wygląd. Zabieg ten często wspomagany jest ostrzyknięciami toksyną botulinową, dzięki której dochodzi do uniesienia brwi i zlikwidowania kurzych łapek. Można także w ten sposób korygować asymetrię ustawienia brwi.

Pacjentka 42-letnia z nadmiarem tkanki tłuszczowej okolicy bioder i ud przed i po zabiegu liposukcji

Pacjentka 42-letnia z nadmiarem tkanki tłuszczowej okolicy bioder i ud przed i po zabiegu liposukcji

Nadmiar tkanki tłuszczowej – któż nie narzeka na ten problem! Pod koniec czwartej dekady życia dochodzi u kobiet do stopniowego gromadzenia się „tłuszczyku” w okolicach bioder, ud i kolan. Rzadziej występuje on w okolicy brzucha, choć talia może także ulec powiększeniu. Niestety, wielokrotne stosowanie nawet drakońskich diet nie pomaga w pozbyciu się uwypukleń w tych miejscach. Prędzej rysy twarzy ulegają zaostrzeniu, piersi chudną i opadają, a oporne biodra lub uda pozostają nadal „puszyste”. Rozwiązaniem stosowanym w takich sytuacjach jest zabieg modelowania sylwetki za pomocą odpowiednio skonstruowanych sond (kaniuł) połączonych z aparatem ssącym. Liposuction – bo tak najczęściej się ten zabieg określa – jest właściwie techniką rzeźbienia ludzkiego ciała. Wprowadzona po raz pierwszy przez Giorgio Fischera w 1986 r., dość szybko stała się jedną z najpopularniejszych procedur stosowanych w chirurgii estetycznej. W większości okolic ciała tkanka tłuszczowa występuje w dwóch warstwach: powierzchownej i głębokiej.

Chcąc zredukować rozmiar danej okolicy, odsysamy tkankę tłuszczową z obu warstw. Gdy chcemy uzyskać gładszą powierzchnię i jednocześnie sprowokować obkurczenie skóry, wówczas wykonujemy zabieg w warstwie powierzchownej. Odessanie jedynie warstwy głębokiej może w niektórych okolicach spowodować opadnięcie skóry i jej pofałdowanie (np. biodra i uda). Lekarz wykonujący zabieg powinien posiadać odpowiednią wiedzę z zakresu techniki operacyjnej. Ogromnie ważne jest prowadzenie sondy w odpowiednich warstwach i zachowanie stosownego umiaru co do objętości usuwanej tkanki tłuszczowej. Nie można ulegać sugestiom pacjentów, którzy często namawiają do jak największej redukcji znienawidzonego „sadełka”. Brak rozsądku w tym względzie może doprowadzić do deformacji powierzchni skóry, wystąpienia zagłębień i nierówności. Ich korekcja stwarza w przyszłości spore problemy. Odrębnym zagadnieniem jest bezpieczeństwo zabiegu. Znane są z przeszłości poważne powikłania zdrowotne, do zgonów włącznie. Najczęściej ich przyczyną były zatory krwiopochodne, rzadziej tłuszczowe. Ostatnie lata przyniosły rewolucyjne zmiany, znacznie poprawiające bezpieczeństwo wykonywania zabiegów liposuction. Obecnie przed odsysaniem tkanka tłuszczowa jest przygotowywana (nasączana) za pomocą odpowiedniego płynu (płyn Kleina), co znacznie redukuje uraz naczyń krwionośnych i krwawienie w czasie zabiegu. Jednocześnie pacjent otrzymuje przed operacją heparynę drobnocząsteczkową – lek obniżający krzepliwość krwi. Zabieg przeprowadzany jest przy użyciu cienkich sond (mikrokaniuł). Najważniejsze jest jednak to, by nie odsysać zbyt dużej ilości tkanki podczas jednej operacji (do 3 litrów) i by do zabiegów kwalifikować ludzi zdrowych, nie obarczonych takimi chorobami, jak żylaki kończyn dolnych, wady serca, nadkrzepliwość krwi czy cukrzyca. Operacja przeprowadzana jest w znieczuleniu miejscowym (niewielki obszar) lub ogólnym (rozleglejsze zabiegi). Bezpośrednio po zabiegu pacjent jest ubierany w specjalny strój uciskowy, który zarówno ogranicza obrzęk, jak i pozwala na modelowanie się skóry do nowych kształtów. Strój ten nosi się zazwyczaj 2-4 tygodnie, zdejmując go jedynie do kąpieli. Konsekwencją operacji są niewielkie siniaki i pobolewania okolic leczonych. Dolegliwości nie są jednak na tyle duże, by ograniczać aktywność ruchową. Efekt leczenia można oceniać już po miesiącu, ale ostateczny efekt jest widoczny po trzech miesiącach. Ocenia się go w centymetrach i w zmianie sylwetki, nie w kilogramach. Miłych doznań może dostarczyć wizyta w sklepie odzieżowym trzy miesiące po zabiegu.

Kobieta czterdziestoletnia, która dba o swoje zdrowie i wygląd, może z optymizmem patrzeć na swoje życie, czuć się w nim atrakcyjnie i dobrze. Nie na darmo ktoś powiedział, że kowalem swego losu jesteśmy my sami. To samo odnosi się także do wyglądu.

dr n. med. Jerzy Kolasiński

Dowiedz się więcej na temat zabiegów: Korekcja powiek oraz Liposukcja